D. Trump zdobywa miażdżącą przewagę w Iowa, przygotowując grunt pod największy powrót w historii Ameryki.

Ogromne zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w Iowa w poniedziałek (15-01-2024 roku) oznacza jeden z najbardziej zdumiewających powrotów w historii amerykańskiej polityki. Człowiek „wyklęty” przez „Deep State”, przez „mainstream”, przez media tak zwanego „głównego nurtu”. Człowiek po prostu znienawidzony powraca, i być może będzie miał jeszcze swoje kolejne „pięć minut”.

Z 91 zarzutami o popełnienie przestępstwa, z prokuratorami generalnymi takimi jak Fani Willis w Georgii, którzy spiskowali przeciwko niemu, wbrew wszelkim przeciwnościom większym niż można sobie wyobrazić, Donald Trump wygrał wczoraj wieczorem w Iowa. Od wczorajszego wieczoru do Białego Domu jest jednak jeszcze długa droga. Wczorajsze zwycięstwo przypomniało mi tylko o ponurym widmie zamachu (mówi o tym między innymi Tucker Carlson), który wydaje się być ostatnim sposobem, jaki lewicy pozostał do „powstrzymania Trumpa”. W 2024 roku nic nie jest wykluczone, łącznie z tym, oraz wojną domową w USA.

„Protestowali przeciwko niemu, obrzucali go wyzwiskami. A i tak wygrał. Postawili go w stan oskarżenia dwa razy pod absurdalnym pretekstem. (…) Sfabrykowali wiele o tym, co wydarzyło się 6 stycznia, aby ponownie go oskarżyć. To nie zadziałało. Wrócił. Potem postawili go w stan oskarżenia. To nie zadziałało. Stał się jeszcze bardziej popularny. Potem ponownie postawili go w stan oskarżenia jeszcze trzy razy. I za każdym razem jego popularność rosła.”

Tucker Carlson w programie Adama Carolli.

Po tych słowach Tucker stwierdza: „Jeśli zaczynasz od krytyki, to idziesz protestować. Potem idziesz do impeachmentu. Potem sięgają po akty oskarżenia i żaden z nich nie działa. Co zrobią dalej?” To pytanie, które zadał poniekąd sam sobie Tucker Carlson, zawisło w powietrzu. Po czym Carlson powiedział, po prostu, bez ogródek: „Oczywiście pędzimy w kierunku zamachu i nikt tego nie powie”.

Drodzy Czytelnicy, Ameryka w 2024 roku jest podzielonym, rozbitym narodem, który jak samochód, któremu skończyło się paliwo, jedzie na oparach, ale jak długo jeszcze? Ameryka jest krajem stojącym u progu drugiej wojny domowej, scenariusza pielęgnowanego i promowanego przez ludzi takich jak były prezydent Barack Obama i cała falanga liberalnych mediów. Czy rok 2024 może być rokiem, w którym opadnie kurtyna najdłużej trwającego eksperymentu samorządności w historii ludzkości? Oto jest pytanie.

„Wielka noc będzie w listopadzie, kiedy odzyskamy nasz kraj”. Powiedział Donald Trump podczas swojej pierwszej prawdziwej zwycięskiej imprezy od czasu, gdy zaszokował świat, wygrywając wybory w 2016 roku. Tłum w czapce MAGA (Make America Great Again) przywitał go skandowaniem: „Trump, Trump, Trump” pod dwoma ogromnymi ekranami z napisem: „Trump wygrywa w Iowa”.

Obietnica Trumpa, że wygra drugą kadencję poświęconą „zemście” na swoich wrogach, nie odstraszyła jego wyborców w Iowa. Nazywanie przeciwników politycznych „robactwem”, nie odstraszyło jego wyborców w Iowa. I wreszcie ostrzeżenia, że imigranci „zatruwają krew” Ameryki, także nie odstraszyły jego wyborców w Iowa. Zamiast tego prezydent, który rzekomo próbował obalić demokrację, aby utrzymać się przy władzy, teraz wykorzystał tę samą demokrację znacznie skuteczniej niż którykolwiek z jego republikańskich przeciwników, aby zdobyć poparcie wyborców, którzy chcą go z powrotem w Białym Domu.

Na koniec dodam, że gdy patrzę na Trumpa to zastanawiam się czy „dogadałby się” z Chinami i Rosją, dzięki czemu uniknięta zostałaby III wojna światowa. I tutaj skłaniam się ku stwierdzeniu, że TAK, porozumiałby się. Natomiast w mojej opinii obecna władza w USA dąży do eskalacji, a nie do pokoju. Pozostaje mieć nadzieję, że Trump zdąży wygrać wybory i poukładać figury na „globalnej szachownicy” nim będzie już za późno.

Autor. INFOrmator

Fot. Youtube.com

Wszelkie prawa zastrzeżone.