Drodzy stali Czytelnicy a także Goście naszego portalu, nasz projekt funkcjonuje przede wszystkim dzięki Waszemu wsparciu i zaufaniu.
WSPARCIE FINANSOWE (DAROWIZNA)
Wpłaty Krajowe- Nr. Konta: 39 8811 0006 1002 0205 2764 0250 Wpłaty Zagraniczne- Nr. Konta: PL39 8811 0006 1002 0205 2764 0250 Kod SWIFT: POLUPLPR Tytułem: Darowizna na cele statutowe Dokonując oceny szeroko nagłośnionego medialnie zdarzenia w Polsce z 10 września 2025 r., analityk Larry Johnson z wojskowym przyjacielem przeprowadza ocenę drobnych faktów. „24 godziny przed zdarzeniem, prezydent Polski — Nawrocki oświadczył, że Polska nie wyśle żadnych żołnierzy na Ukrainę. Podawana później liczba 19 (dronów) jest niedokładna, podobnie jak wcześniejsze raporty mówiące o 51 dronach, to znów 26, a jeszcze później 10 i 14. Ostatnie doniesienie, jakie widziałem, mówiło o 4 dronach. Rozpiętość między 4 a 51 sugeruje, że coś nikczemnego za tym się kryje. Drugą wątpliwość nastręczył bieg zdarzeń, z których wynikało, że nocą nadleciały drony, które zneutralizowane dzięki systemom elektronicznym zboczyły z kursu, trafiając po drodze nad Polskę. Miały one pochodzić z Białorusi. Tu należało wziąć pod uwagę zasięg owych maszyn, zdolnych pokonując najdalej dystans 700 kilometrów. Gdyby miały być wystrzelone przez Rosjan, to najbliższy od granicy Polski punkt wystrzelenia jest oddalony o 1200 kilometrów. Następna wątpliwość powstała po oświadczeniu ministerstwa obrony Rosji. Z niego wynikało, że nie podjęto żadnych kroków wojskowych, bo gdyby miały one nastąpić, na pewno zostalibyście powiadomieni. Można przez to rozumieć, że nie fatygowaliby się garstką dronów, ale posłaliby pana Oresznika. Rosyjski MSZ również zaprzeczył zarzutowi. Uważam na tej podstawie, że całe zdarzenie jest ostatnim desperackim krokiem w wydaniu NATO, które nie może pogodzić się z przegraną. Starają się spreparować incydent, który usprawiedliwiałby interwencję Zachodu w imię pomocy Ukrainie”. Robert Fico zareagował chłodno, zwracając uwagę na sposób, w jaki przedstawiono zdjęcia strat powstałe na ziemi. Straty nie pochodzą z lotu ptaka, czyli – nie są efektem upadku drona. Ich charakter wskazuje, że zostały zrobione na miejscu przez stronę polską. Systemy obrony powietrznej wymierzając w dron, zamiast niego, spowodowały szkodę. Dodatkową szermierką politycznej retoryki internetowej był spór między Viktorem Orbanem i Radosławem Sikorskim. Orban wyraził stanowisko solidarności Węgier z Polską w obliczu zaistniałej sytuacji. Podkreślił, że zdarzenie nad Polską przemawia za celowością pokojowej współpracy między Rosją i Ukrainą. Uważa więc, że „Należy przestać żyć ciągłym strachem przed wojną, kończąc ją”. Dla Radosława Sikorskiego wymowa zdarzenia przemawia wprost przeciwnie — za tym, by potępić agresję Rosji. Zaapelował więc do Orbana o „Odwołanie zablokowania funduszy na rzecz europejskiej pomocy Ukrainie i wprowadzenie sankcji na agresywną Rosję oraz wycofania akcesyjnego weta dla Ukrainy oczekującej członkostwa w Unii Europejskiej”. Przy tej korespondencji Larry Johnson zwraca uwagę, że przede wszystkim nie ma absolutnie żadnego dowodu, by uległ zniszczeniu jakikolwiek obiekt wojskowy w Polsce. Jedyna wrzawa nagłaśniana w mediach przez następną dobę ograniczała się do stwierdzenia, że naruszona została przestrzeń powietrzna nad Polską. Jeśli przyjmują taki standard, to należy wiedzieć: „Polska, Rumunia, Niemcy, Francja, Anglia przez trzy ostatnie lata (jak wszystkie państwa NATO) dopuszczały się działań wojskowych przeciwko Rosji, dostarczając broń, personel, przekazując dane wywiadowcze (co oznacza ujawnienie miejsc, w których można zabijać Rosjan). Tak wyglądają podwójne standardy i hipokryzja, w której Zachód jest wyjątkowo niedościgniony.” Komentarz premiera D. Tuska do roli Białorusi w pojawieniu się dronów nad Polską mógł wynikać z faktu odbywających się manewrów „Zapad”. Zachodziłaby wówczas możliwość wystąpienia działań w ramach wojny cybernetycznej. Nie uszło uwadze komentatorów zróżnicowanie oceny samego wydarzenia przez premiera i prezydenta w Polsce. Uważają, że prezentują oni przeciwne stanowiska w sprawach wojny. Tusk — gotowy reagować szybko (jakoby prewencyjnie), by incydent nie powtórzył się, opowiada się za uruchomieniem artykułu 4 Traktatu NATO. Zgodnie z nim państwo zaatakowane ma prawo oczekiwać zwołania posiedzenia Rady Atlantyckiej. Nie jest to żadne ramię zbrojne, ani legiony „dobrowolców”, ale prowojenni dyskutanci. Larry Johnson podsumowuje całą sytuację, dowodząc, że państwa takie jak Polska, Rumunia i Niemcy zorientowały się, że Rosja zwycięża. Liczebność ich wojsk jest znikoma. Oczekiwanie, że ta wojna potrwa jeszcze bardzo długo, nie jest zasadne. Ukrainie pozostaje zasiąść przy stole w Kijowie i ktokolwiek zostanie wyznaczony na głowę państwa, ten podpisze akt kapitulacji. Najwyraźniej z dużym sceptycyzmem odbierana jest rola Radosława Sikorskiego, który zdecydowanie antagonizuje polską sceną polityczną z niejasnych powodów. W publicznym wystąpieniu, powołując się na oświadczenie Ursuli von der Leyen kierowanej do całej struktury Unii Europejskiej, Sikorski powtarza jej tezę: „Musimy przygotować się do wojny dronowej, ponieważ jako nowa technologia będzie musiała stać się nieodzowną dla każdego z państw członkowskich”. Zbieżność tej wypowiedzi i podobnej w tonie Wołodymyra Zełenskiego świadczą, że obaj z zadowoleniem witają proces zbrojeń, nie zastanawiając się nad źródłem finansowania. Słuchając tych dwóch polityków, Larry Johnson żartobliwie wnioskuje: „Gdyby istniał światowy konkurs wyciągania szybkich wniosków, Sikorski zdobyłby złoty medal. Przecież to ten sam klaun, który natychmiast po wysadzeniu w powietrze rurociągu Nord Stream z radością pogratulował Bidenowi. Jego żona, Anne Appelbaum – wiodąca postać wśród neokonserwatystów prasy amerykańskiej, pewnie dałaby mu kopniaka, bo przecież operacja miała pozostać tajemnicą. Teraz, przytaczając udział 19 dronów w polskiej przestrzeni, szybko reflektuje się on, że potrzebne będą kolejne baterie Patriotów. A skąd miałyby się pojawić? Lokheed Martin produkuje do 700 sztuk pocisków rocznie, więc mógłby zapisać tego pana na listę oczekujących. Czy on zdaje sobie sprawę, że najwcześniej mógłby na nie liczyć za 7 lat? To jeden z tych ludzi tak pozbawionych realizmu, że ich działalność pozostaje teatrzykiem politycznym. Wszelkie jego przemówienia pozbawione są sensu.” Dysponując własnymi danymi, wojskowi USA wiedzą, że Polska wysłała największą liczbę ochotników na ukraińską wojnę. Sojusznicy wiedzą o liczbie 10 000. Już to poświęcenie miało ogromne znaczenie. Dostrzegają też, że Karol Nawrocki wydaje się wyciągać stąd wniosek, jako przejaw nieroztropności w przeciwieństwie do Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego, którzy najwyraźniej chętniej widziani są na rozmowach z von der Leyen. Wynika to z zakresu kompetencji – premier może podejmować więcej bieżących decyzji niż prezydent. Wojskowi uważają za błędne drugoplanowe traktowanie przedstawicieli państw bezpośrednio sąsiadujących z Ukrainą w rozmowach w Waszyngtonie. Najbardziej narażeni na skutki powinni mieć najwięcej do powiedzenia. Memento: Prymitywną retorykę zaczepną dyplomacji pozorującej interes Polski można zbyć milczeniem. Reżim obowiązującej rusofobii zadbał o dużo poważniejsze fakty. Rosja ma aktualnie wiele atutów świadczących o popełnieniu przez polityków w Polsce czynów określanych jako casus belli. Polska dała powody do zaatakowania przez Rosję, przyjmując na swoim terenie wszelkie dostawy dla Ukrainy niezbędnych do prowadzenia wojny. Polska dysponuje bazą NATO, która ma możliwość wykorzystywania pocisków typu Tomahawk (z głowicami atomowymi) wycelowanymi przeciwko Rosji. Trzyletnie wsparcie sprzętowe i finansowe, wielokrotne wizyty polityków z Polski w Kijowie były i są podcinaniem zmurszałej gałęzi politycznej, na której siedzi rząd z parlamentem. Zgodnie z wiedzą sojuszników, Waszyngton wyraźnie zapowiedział wycofanie się z Europy, bo punkt ciężkości ich interesów został przesunięty ku Zatoce Perskiej i Iranowi. Bazy amerykańskie opuściły Irak. Nowym celem jest realizacja zamówienia na rozbicie Iranu z woli państwa wielkości stanu New Jersey. Dowództwo wojskowe Rosji doszło do wniosku, że nie muszą walczyć z Polską, ani z Niemcami. Wystarczy, że zniszczą Ukrainę, która jak rak ma skłonności do przerzutów. Gdyby Ameryka znalazła się w sytuacji, jaką ma Rosja, a Meksyk dokonywał tego wszystkiego, co robi Polska, natychmiastowy ostry atak na Meksyk byłby realizowany z terminem „na wczoraj”. Opracowanie: Jola Na podstawie: YouTube.com Fot. Pixabay.com / Joa70 Źródło: WolneMedia.net
Sojusznicy o dronach w Polsce: „Starają się spreparować incydent, który usprawiedliwiałby interwencję Zachodu w imię pomocy Ukrainie”.
„No jak będziemy mieli takich sąsiadów to hoho…” (płk Mc Gregor)
https://gloria.tv/share/qJduATwLjLtv3xTHhcCTX4mh8
PS. na oczach lemingowej gawiedzi wyłania się niebainskiejerusalem na terenach śp wukr ….i puka już nad vistulę (puk ,puk- kto to ? Otwieraj czerwony kapturku to ja wi….w „babcinej skórze”)