Drodzy stali Czytelnicy a także Goście naszego portalu, nasz projekt funkcjonuje przede wszystkim dzięki Waszemu wsparciu i zaufaniu.

WSPARCIE FINANSOWE (DAROWIZNA)

Wpłaty Krajowe- Nr. Konta:

39 8811 0006 1002 0205 2764 0250

Wpłaty Zagraniczne- Nr. Konta:

PL39 8811 0006 1002 0205 2764 0250

Kod SWIFT: POLUPLPR

Tytułem: Darowizna na cele statutowe


UE i produkcja dezinformacji: to oni będą decydować, co WOLNO mówić i kto ma PRAWO mówić.

0
Raport „Manufacturing Misinformation” to alarmujący sygnał o rosnących wysiłkach UE na rzecz kontroli języka, debaty publicznej i dostępu do informacji. Dzięki finansowaniu propagandy, nieprecyzyjnym definicjom i wykorzystaniu AI jako narzędzia cenzury, UE – według autorów – tworzy system zagrażający podstawowym wartościom demokratycznym. Lewis i Corbett podkreślają, że tylko świadomość obywateli i aktywny sprzeciw mogą ochronić wolność słowa w Europie. Raport dostępny jest na stronie MCC Brussels, gdzie publikowane są kolejne analizy działalności „brukselskiej machiny propagandowej”.

W szczegółowej analizie opublikowanej przez think tank MCC Brussels, dr Norman Lewis ujawnia mechanizmy, za pomocą których Unia Europejska ogranicza wolność słowa, rzekomo walcząc z mową nienawiści i dezinformacją. Raport zatytułowany „Manufacturing Misinformation: The EU-funded Propaganda War Against Free Speech” („Produkcja dezinformacji: sponsorowana przez UE wojna propagandowa przeciwko wolności słowa”) był omawiany przez autora 17 czerwca 2025 r. w rozmowie z Jamesem Corbettem w programie „The Corbett Report”.

Lewis określa działania UE mianem „nowomowy” w stylu Orwella – terminów specjalnie konstruowanych w celu kontroli debaty publicznej. Jego zdaniem pojęcia takie jak „dezinformacja” czy „mowa nienawiści” pozostają celowo niejasne, aby delegitymizować opinie sprzeczne z głównym nurtem – zwłaszcza te krytyczne wobec UE czy populistyczne. „To nie jest atak na dezinformację, lecz na odmienne zdania. To nie jest walka z mową nienawiści, ale z wolnością wypowiedzi– mówi Lewis.

Jako przykład podaje Digital Services Act (DSA), który według niego błędnie sugeruje, że chodzi o „usługi”, gdy w rzeczywistości dotyczy kontroli treści i nadzoru. Oni decydują, co wolno mówić, kto ma prawo mówić i kto jest uznawany za «legitymowanego» nadawcę – dodaje. UE – według raportu – przeznaczyła blisko 650 milionów euro na finansowanie 349 projektów, które nie koncentrują się na poszukiwaniu prawdy, lecz na potwierdzaniu z góry ustalonych narracji.

Obejmują one NGO-sy, uczelnie oraz inne instytucje, które produkują materiały propagandowe pod pozorem badań naukowych. Lewis zauważa, że projekty te często kończą się konkluzją o potrzebie… dalszych badań – ponieważ pojęcia „mowa nienawiści” i „dezinformacja” są z natury subiektywne i trudne do jednoznacznego zdefiniowania. Powstaje przez to samonapędzający się mechanizm, który legitymizuje politykę UE i wzmacnia narzędzia takie jak DSA.

W raporcie zwraca się uwagę, że UE wydaje na walkę z dezinformacją o 30% więcej niż na badania nad rakiem – mimo że nowotwory zabijają w Europie nawet 2 miliony ludzi rocznie. Lewis komentuje: „Dla Komisji Europejskiej wolność słowa wydaje się większym zagrożeniem niż rak”. Raport ostrzega także przed wykorzystaniem sztucznej inteligencji (AI) do automatycznego wykrywania i blokowania treści. Przykładem są projekty Vera.ai czy Titan, które stosują algorytmy do klasyfikowania wpisów jako „nienawistne” lub „dezinformacyjne” – bez uwzględnienia kontekstu czy intencji.

Z danych zawartych w bazie transparentności DSA wynika, że co tydzień tysiące materiałów są usuwane jako „mowa nienawiści”, jednak ich konkretna treść nie jest ujawniana. Lewis sugeruje, że mogą one dotyczyć całkowicie legalnych tematów, takich jak migracja czy tożsamość płciowa. „To zautomatyzowana cenzura, wobec której jednostki mają niewielkie możliwości obrony” – mówi.

UE – według Lewisa – traktuje swoich obywateli jak dzieci: niesamodzielnych, łatwowiernych i podatnych na manipulację. Przykładem jest program FASTLISA, mający na celu „reedukację młodzieży” w walce z mową nienawiści, którego nazwa brzmi bardziej jak slogan marketingowy niż inicjatywa nadzorcza. Korzeni tej polityki Lewis upatruje w reakcji UE na takie wydarzenia jak Brexit czy wybór Donalda Trumpa. Zamiast zaakceptować możliwość własnej niepopularności, UE – jego zdaniem – oskarża społeczeństwo o „naiwność” i uległość wobec dezinformacji.

Pomimo niepokojących ustaleń, Lewis dostrzega szanse na zmianę. W listopadzie 2025 r. ma nastąpić przegląd ustawy DSA, co może stanowić okazję do nacisku. Wzywa kraje członkowskie do jej odrzucenia lub przyjęcia własnych ustaw ograniczających jej zastosowanie – jako przykład wskazuje Chorwację, gdzie już zapowiedziano takie inicjatywy. „Musimy uczynić wolność słowa tematem politycznym w Europie” – apeluje. I cytuje Spinozę: „Każdy człowiek ma prawo myśleć, co chce, i mówić, co myśli”.

Raport „Manufacturing Misinformation” to alarmujący sygnał o rosnących wysiłkach UE na rzecz kontroli języka, debaty publicznej i dostępu do informacji. Dzięki finansowaniu propagandy, nieprecyzyjnym definicjom i wykorzystaniu AI jako narzędzia cenzury, UE – według autorów – tworzy system zagrażający podstawowym wartościom demokratycznym. Lewis i Corbett podkreślają, że tylko świadomość obywateli i aktywny sprzeciw mogą ochronić wolność słowa w Europie. Raport dostępny jest na stronie MCC Brussels, gdzie publikowane są kolejne analizy działalności „brukselskiej machiny propagandowej”.


Fot. Pixabay.com / USA-Reiseblogger

Źródło zagraniczne: Uncutnews.ch

Źródło polskie: WolneMedia.net


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *