Drodzy stali Czytelnicy a także Goście naszego portalu, nasz projekt funkcjonuje przede wszystkim dzięki Waszemu wsparciu i zaufaniu.

WSPARCIE FINANSOWE (DAROWIZNA)

Wpłaty Krajowe- Nr. Konta:

39 8811 0006 1002 0205 2764 0250

Wpłaty Zagraniczne- Nr. Konta:

PL39 8811 0006 1002 0205 2764 0250

Kod SWIFT: POLUPLPR

Tytułem: Darowizna na cele statutowe


Uciszane proroctwo Benedykta XVI, dotyczące upadku wiary i samego Kościoła Rzymsko Katolickiego.

„Wydaje mi się pewne, że Kościół czekają bardzo trudne czasy. Jego prawdziwy kryzys dopiero się zaczął. Ale Kościół wejdzie w nowy rozkwit i ukaże się ludziom jako ojczyzna, która daje im życie i nadzieję przekraczającą śmierć.” Joseph Ratzinger. Rok 1969.

Dziś mamy do czynienia z największą walką, jakiej kiedykolwiek doświadczyła ludzkość. Nie sądzę, by wspólnota chrześcijańska zdawała sobie z tego w pełni sprawę. Dziś znajdujemy się w obliczu ostatecznej batalii między Kościołem i Anty-Kościołem, pomiędzy Ewangelią i Anty-Ewangelią.”

Jan Paweł II.

Nasza przyszłość, jak i los naszej planety są zagrożone.”

Benedykt XVI.

Joseph Ratzinger, papież Benedykt XVI. To w jego książkach, w stronicach spisanych jego ręką możemy odnaleźć iście proroczego ducha. Możemy napisać, że Ratzinger był nie tylko Żelaznym Kardynałem a później Papieżem, ale przede wszystkim prorokiem współczesnych czasów, który dostrzegał zepsucie w samym Watykanie, nie wspominając o całym Kościele. Za swoje wizje, został odsunięty, odepchnięty przez tych, którzy powinni go bronić, wspierać i dopomagać. Ratzinger wielokrotnie przed abdykacją wspominał publicznie, iż jest z nim tylko Bóg.

O czym jeszcze wspominał ten wielki przyjaciel Jana Pawła II? Otóż opowiadał on jak to na początku lat siedemdziesiątych XX wieku, jego znajomy wybrał się do Holandii i zrelacjonował mu to, co zobaczył w holenderskim Kościele, który chciał być wówczas katolicką awangardą. Opowiedział o wszystkich zjawiskach rozkładowych, o których już coś słyszeliśmy, o pustych seminariach, o zakonach bez powołań, o księżach i zakonnicach, którzy całymi grupami odwracają się plecami do swego powołania, o zaniku religijności, o dramatycznym spadku frekwencji na mszy i tak dalej.

Taka sytuacja miała miejsce w XX wieku w Holandii, ale ogólnie rzecz ujmując na całym zachodzie Europy. Dziś to dzieje się w Polsce. Kapłani pouczają na kazaniach jak należy żyć i w jaki sposób należy wierzyć w Boga, po czym tak często sami odchodzą od Boga i porzucają kapłaństwo. Można zdać wówczas pytanie: ile było warte ich nauczanie i czy w ogóle sami wierzyli w to, do czego chcieli nakłonić innych?

Czy kapłan dający tego typu świadectwo pociąga do Boga, jest solą tej ziemi, czy wręcz przeciwnie, uosabia Judasza, który za przysłowiowe srebrniki zaprzedaje Boga, odwraca się plecami do jego nauki, zaprzepaszcza śmierć krzyżową Jezusa z Nazaretu a i wreszcie własnym postępowaniem sprawia, że wielu innych, którzy widzą jego czyn, również porzucają wiarę. Film Kler, o którym w swoim czasie było tak głośno, wzbudził wiele kontrowersji. Jednak czy aby słusznie?

Osobiście znam człowieka, który był cztery lata w seminarium, poznał piękną dziewczynę, porzucił seminarium, a ona porzuciła go pół roku później. Czy tak powinna wyglądać wiara u przyszłych kapłanów? Ilu kapłanów ma dzieci, kochanki, żyje dla pieniędzy i splendoru? To bolesne i druzgocące pytania, jednak zbyt często widzimy jak są one uzasadnione. Może jedynie dziwić sytuacja, w której polski Kler jest tak bardzo zaszokowany tym jak zmienia się podejście Polaków do Kapłanów, ostatecznie zbyt często to oni sami są źródłem własnego upadku i zgorszenia dla innych.

Idźmy jednak dalej w proroczej wizji Josepha Ratzingera, który podobnie jak Jan Paweł II, posiadał umiejętność dostrzegania wydarzeń, dopiero majaczących na horyzoncie dziejów ludzkości. Otóż szokujące jest to, że w relacji Ratzingera ujęta jest postawa Holenderskiego Kościoła, który nie zważał na to co dzieje się z nim samym, lecz optymistycznie spoglądał w przyszłość. Tę zaskakującą postawę Benedykt XVI kwituje następującymi słowami:

Ten metodyczny optymizm pochodził od tych, którzy życzyli sobie zagłady starego Kościoła i bez hałasu, pod płaszczykiem reformy, chcieli zbudować zupełnie inny Kościół, zgodny z ich gustem, ale nie mogli zbyt szybko ujawniać swych intencji. Publiczny optymizm był rodzajem tabletki uspokajającej dla wiernych, aby stworzyć klimat sprzyjający spokojnemu demontażowi Kościoła i uzyskaniu panowania nad nim.

Ten optymizm pychy, apostazji, skorzystał z naiwnego optymizmu drugiej strony, a nawet go podsycał, jak gdyby ten optymizm nie był niczym innym jak pewną nadzieją chrześcijanina, a był w rzeczywistości parodią wiary i nadziei.”

Inne proroctwo, bo tak możemy nazwać te słowa wypowiedziane przez Josepha Ratzingera, uświadamia i pokrzepia współczesnych chrześcijan stojących wobec trudnego zadania naszych czasów. Zadania, w którym istnieje tak wielka potrzeba zachowania prawdziwej wiary, nawet w momencie, w którym to sami kapłani dosłownie robią wszystko, aby ową wiarę porzucić i zapomnieć o Jezusie i Jego nauczaniu:

Byłoby wielkim błędem sądzić, że przyklaskiwanie temu, co uznawane jest za nowoczesne, oznacza pójście w kierunku wskazanym przez Jana XXIII i Sobór. Bycie ludźmi odważnymi może oznaczać w istocie odrzucenie konformizmu, oparcie się wszystkiemu, co podoba się wszystkim i stanie się mniejszością. W ostatecznym rozrachunku świat zawsze nabiera kształtu od tych odważnych mniejszości, które mają coś do zaproponowania, a nie od powierzchownych i przelotnych fenomenów masowych.”

Wielcy ludzie wielokrotnie podkreślali, że tylko postawa niejako podążania pod prąd, może gwarantować wolność intelektualną. Jan Paweł II wspominał, iż podążanie pod prąd rzeki gwarantuje świeżą wodę. Idąc z nurtem idei, poglądów tego świata często dopływa się donikąd, ale jest już za późno by powrócić i rozpocząć od nowa. George Orwell oraz Albert Einstein w taki sposób wyrazili opinię o tego typu postawie, która w XXI wieku stanowi niejako postawę heroiczną:

Im dalej społeczeństwo dryfuje od prawdy, tym bardziej nienawidzi tych, którzy ją głoszą. Prawda jest nową mową nienawiści. Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest czynem rewolucyjnym. (…) Należenie do mniejszości, nawet jednoosobowej, nie czyni nikogo szaleńcem. Istnieje prawda i istnieje fałsz, lecz dopóki ktoś upiera się przy prawdzie, nawet wbrew całemu światu, pozostaje normalny. Normalność nie jest kwestią statystyki.”

George Orwell.

Ten, kto idzie za tłumem, nie dojdzie dalej niż tłum. Ten, kto idzie sam, dojdzie w miejsca, do których nikt jeszcze nie dotarł.”

Albert Einstein.

Ostatnie proroctwo, o którym chcieliśmy wspomnieć w dzisiejszej publikacji, opisuje bolesną sytuację najbliższej przyszłości chrześcijan po bieżącej próbie i klęskach, które szykują się w tejże przyszłości a które doskonale dostrzegł Joseph Ratzinger. Słowa, które przytoczymy poniżej Ratzinger napisał już w 1969 roku. To pokazuje jak Bóg kształtował go do wielkiego zadania zgromadzenia wokół siebie tego małego Kościoła, pokornego i promieniejącego, który przejdzie przez wielką próbę:

Z dzisiejszego kryzysu wyjdzie jutro Kościół, który wiele straci. Stanie się mniejszy, wszystko będzie musiał zaczynać od nowa. Rozpozna na nowo w modlitwie i w wierze swoje centrum i na nowo doświadczy sakramentów jako służby Bożej, a nie jako problemu ze strukturą liturgiczną. To przyjdzie z trudem.

Proces będzie długi i uciążliwy, tak samo jak długa była droga, która prowadziła od fałszywych ekstremizmów w przededniu rewolucji francuskiej, kiedy to nawet biskupi zwykli byli wyśmiewać dogmaty, a nawet podsuwać myśl, że istnienie Boga nie jest pewne, aż po odnowę XIX wieku.

Ale po doświadczeniu tych podziałów z Kościoła zinterioryzowanego i uproszczonego wyjdzie wielka moc. Ludzie będą niewymownie samotni w świecie totalnie planowym. Kiedy Bóg zniknie im sprzed oczu, doświadczą swojej totalnej i zatrważającej biedy. Doświadczą małej wspólnoty wierzących jako czegoś całkowicie nowego.

Jako nadziei, która na nich czeka, jako odpowiedzi na pytania, które od zawsze skrycie sobie zadawali. Wydaje mi się pewne, że Kościół czekają bardzo trudne czasy. Jego prawdziwy kryzys dopiero się zaczął. Ale Kościół wejdzie w nowy rozkwit i ukaże się ludziom jako ojczyzna, która daje im życie i nadzieję przekraczającą śmierć.”

Joseph Ratzinger. Rok 1969.

Dzisiejszą publikację chcemy zwieńczyć mało znaną fotografią, która została już wykonana po Abdykacji Benedykt XVI. Fotografia ta nie odnalazła dla siebie miejsca w mediach głównego nurtu, w ogóle wydaje się, że zaginęła, to też tym bardziej chcemy ją opublikować, ponieważ stanowi ona wydźwięk pewnej tajemnicy, czegoś niewysłowionego i przede wszystkim stanowi pewnego rodzaju podsumowanie dzisiejszej publikacji:


Autor. Zespół Eschatologia.pl

Fot. Youtube.com

Wszelkie prawa zastrzeżone.