Drodzy stali Czytelnicy a także Goście naszego portalu, nasz projekt funkcjonuje przede wszystkim dzięki Waszemu wsparciu i zaufaniu.
WSPARCIE FINANSOWE (DAROWIZNA)
Wpłaty Krajowe- Nr. Konta: 39 8811 0006 1002 0205 2764 0250 Wpłaty Zagraniczne- Nr. Konta: PL39 8811 0006 1002 0205 2764 0250 Kod SWIFT: POLUPLPR Tytułem: Darowizna na cele statutowe „Przeklęty dzień” to jest 6 sierpnia 1945 roku. Tego właśnie dnia siły amerykańskie zrzuciły bombę atomową na miasto Hiroszima w Japonii. „Strefa Zero” dla Hiroszimy to jeden milowy promień w centrum miasta, obszar, w którym około 150 000 ludzi straciło życie w następstwie eksplozji. Hiroszima została namierzona i obrana za cel, ponieważ była jednym z najważniejszych ośrodków komunikacyjnych i wojskowych w kraju. Celem tego pierwszego w historii ataku nuklearnego było przyspieszenie zakończenia II wojny światowej i uratowanie życia potencjalnie tysiącom alianckich żołnierzy i cywilów. Trzy dni później bomba atomowa została zrzucona na miasto Nagasaki. W Hiroszimie doniesiono, że wszystko w promieniu jednej mili od „Strefy Zero” zostało zniszczone. Ale to nie była cała dokładna prawda. Otóż przeżyła grupa czterech księży jezuitów, którzy mieszkali w tym promieniu. Bomba eksplodowała osiem przecznic od ich kościoła parafialnego, kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Ojciec Wilhelm Kleinsorge, 38-letni niemiecki jezuita, który mieszkał w jezuickim domu misyjnym, rozpoczął dzień jak zwykle: tego ranka odprawił Mszę Świętą w małej kaplicy misyjnej, a później zjadł śniadanie z kolegami jezuitami. Jednak on, podobnie jak wszyscy mieszkańcy Hiroszimy, czuł się tego dnia niezwykle roztrzęsiony. Podobnie jak jego sąsiad, pan Kiyoshi Tanimoto, pastor Kościoła Metodystycznego w Hiroszimie, który był „prawie chory z niepokoju” już na początku sierpnia 1945 roku. Syreny przeciwlotnicze były stałym elementem życia w mieście. Ze wszystkich głównych miast Japonii tylko dwa, Hiroszima i Kioto, nie zostały jeszcze zaatakowane przez bombowce B-29 aliantów. Po mieście krążyły plotki, że czeka ich „coś wyjątkowego”. Wszyscy byli na krawędzi. Nie musieli długo czekać. Rankiem 6 sierpnia o 8:15 rano, ojciec Kleinsorge zobaczył „straszny błysk” i wybiegł na zewnątrz. „Wszystkie budynki się zawaliły, z wyjątkiem Domu Misyjnego Jezuitów” – powiedział. Słyszał, jak gospodyni misji, Murata-san, płacze i w kółko powtarza: „Panie nasz Jezu, zmiłuj się nad nami!” I Chociaż nie było żadnego dźwięku, wszyscy zobaczyli światło: „Ogromny błysk światła przeciął niebo”. „Wyglądało to jak ogromna tafla słońca!” Powiedział Ojciec Wilhelm Kleinsorge, po czym dodał: „Wszystko świeciło bielej niż jakakolwiek biel, jaką kiedykolwiek widziałem”. Z kolei Ojciec Pedro Arrupe, rektor nowicjatu w Nagatsuce (trzy kilometry od centrum), opisał światło, które wypełniało niebo tego ranka, jako „przytłaczające i złowrogie”. Po wybuchu „zaczęły spadać ogromne krople wody wielkości kulek”, a dzień stał się nocą. W chwili wybuchu czterech księży przebywało w trzypiętrowym domu misyjnym jezuickiej parafii. Jednym z nich był ksiądz Hubert Cieślik. Przypomniał to wydarzenie podczas wywiadu z magazynem Soul w 1996 roku: „Siedziałem w swoim pokoju w domu parafialnym, recytując brewiarz, kiedy zauważyłem światło na zewnątrz. Myślałem, że to bomba w sąsiedztwie i położyłem się na podłodze, zakrywając głowę rękami. Kiedy wstałem, mur został zniszczony”. Ksiądz Siemes, który przebywał w domu nowicjatu jezuitów, opisał to, co widział w momencie wybuchu tymi słowy: „W wyniku wybuchu prawie całe miasto zostało zniszczone jednym uderzeniem. Bomba eksplodowała nad centrum miasta. Ogień wybuchł i szybko się rozprzestrzenił. Ciepło, które unosiło się z ziemi było tak intensywne, że stworzyło wir, który ogarnął miasto.” Radio Tokyo ogłosiło w audycji jeszcze tego samego dnia: „Praktycznie wszystkie żywe istoty, ludzkie i zwierzęce, zostały dosłownie spalone na śmierć podczas burzy ogniowej”. Amerykański zdobywca nagrody Pulitzera, John Hersey, udał się do Hiroszimy: „kiedy prochy były jeszcze ciepłe” jak sam to określił, aby przeprowadzić wywiad z niewielką garstką ocalałych, to jest: czterech księży jezuitów (przeżyli pomimo przebywania w obrębie epicentrum wybuchu) i pięciu innych ocalałych (znajdujący się kilkanaście przecznic dalej od epicentrum aniżeli jezuici). Natomiast należy raz jeszcze podkreślić, że po mimo tego całego „piekła, które zstąpiło na ziemię” to jednak czterej księża żyjący w centrum burzy przeżyli! Można tylko zapytać: dlaczego? Jeżeli tak wielu innych zginęło. Ojciec Cieślik wierzył, że to Boża opatrzność uratowała ich, tych czterech. Wierzył, że to także Matka Boża. Jezuici w Hiroszimie oddani różańcowi, uczynili jego odmawianie istotnym elementem ich codziennego życia modlitewnego. Jeden z księży Hiroszimy, ksiądz Hubert Schiffer, napisał na ten temat broszurę: „Różaniec z Hiroszimy”. Przepowiedział również, że „odmawianie różańca w intencji pokoju, przez niezliczone osoby na całym świecie stanie się ogromną i nieodpartą siłą duchową pokoju”. Śp. Wielki Arcybiskup Fulton Sheen mówił o bombie atomowej i Matce Bożej w jednym ze swoich programów radiowych: „Bóg dał jej większą władzę nad naturą, nie śmierci, ale światłu i nadziei. Nie musi być III wojny światowej i nie będzie, jeśli przeciwstawimy Kobietę atomowi”. I na koniec bardzo ważna zbieżność, otóż Japonia poddała się aliantom sześć dni po zbombardowaniu Nagasaki, kończąc w ten sposób II wojnę światową. Data? Było to 15 sierpnia, święto Wniebowzięcia Matki Bożej! Autor. Zespół Eschatologia.pl Fot. Youtube.com Wszelkie prawa zastrzeżone.
Hiroszima i bomba atomowa: „ogromny błysk światła przeciął niebo”. Czterech jezuitów przeżyło w epicentrum wybuchu.