Drodzy stali Czytelnicy a także Goście naszego portalu, nasz projekt funkcjonuje przede wszystkim dzięki Waszemu wsparciu i zaufaniu.

WSPARCIE FINANSOWE (DAROWIZNA)

Wpłaty Krajowe- Nr. Konta:

39 8811 0006 1002 0205 2764 0250

Wpłaty Zagraniczne- Nr. Konta:

PL39 8811 0006 1002 0205 2764 0250

Kod SWIFT: POLUPLPR

Tytułem: Darowizna na cele statutowe


Bractwo Apokalipsy Ks.II Roz.44- To, co wykracza po za możliwości poznania musi pozostać w sferze wiary.


Nie ma nic, jeżeli sami tego nie stworzymy, dzisiaj obawiamy się o jutro nie mając pewności czy jutra dożyjemy. Martwimy się o tak wiele spraw pochłaniających całkowicie nasze myślenie, nasze plany i marzenia. Walczymy by coś posiadać, móc kiedyś odwrócić się wstecz i powiedzieć było warto. Nie pominiemy tego, co zostało nam przygotowane, jesteśmy tu i teraz, patrzymy w oczy niepewności i tajemnicy otaczającej nas zewsząd. Strach materializuje się przybierając różne formy, czy ulegniemy porzucając wszystko, co dobre czy może powstaniemy i będziemy stać twardo w postawie wyprostowanej nie uginając ciała pod brzemieniem ciężaru.

***

W milczeniu powrócili do salonu gdzie nadal leżały zwłoki lokaja. Strażnik sięgnął po biały obrus okrywający niewielką ławę, ściągnął go jednym ruchem ręki a następnie nałożył na martwe ciało. Nikt nie protestował, ulga z możliwości nie oglądania kolejnych zwłok była większa od pytania, co zrobić z martwym lokajem.

– Zbliża się godzina trzecia, więc może mała kawka? – Zaproponował Strażnik. – Z dużą pewnością zgaduję, że dziś już nikt nie zaśnie.

Nikt nie odpowiedział. Kate spoglądała na biały obrus okrywający zwłoki, właśnie przestał być biały. Czerwone plamy krwi z wolna wsiąkały w materiał tworząc nieregularne kształty. Tom spoglądał na Michała miał nie odparte wrażenie, że zna tego chłopca, nie mógł jednak skojarzyć skąd. Michał nie patrzył na nikogo, trzymał jedynie rękę w kieszeni jak gdyby chciał coś pokazać wszystkim, jednak to nie była jeszcze ta pora, jeszcze nie ten czas.

– Słuchajcie. – Ponowił swoją wypowiedź Strażnik. – To, co się przed momentem wydarzyło nie można wytłumaczyć logicznymi słowami, przynajmniej nie jest to temat na jedną krótką rozmowę, dlatego proponuje na razie pozostawić ten temat w tyle i skoncentrować się na tym, co przed nami.

– No właśnie. – Oczy Toma skierowane na Michała zmieniły obiekt obserwacji przenosząc się na Strażnika. – Ty nam powiedz, co teraz przed nami.

– Wiem, że czujecie zdziwienie a może nawet już nic nie czujecie, ale nie ulegajcie złudzeniom i fantazjom, jakie na pewno teraz podsuwa wam zdezorientowany umysł. – Strażnik trafił w dziesiątkę. Fantazjom i dziwnym teoriom nie było końca, Kate była skłonna uznać całe zajście za wynik zbiorowej halucynacji byłe by móc nie dopuścić możliwość istnienia wampirów. – To, co wykracza po za możliwości poznania musi pozostać w sferze wiary. – Strażnik zrobił kilka kroków w stronę okna wychodzącego na ogród. – To, co tam pozostawiliśmy nie pochodzi z naszego świata, więc nie możemy tego wytłumaczyć posiłkując się jedynie argumentami z naszego świata.

– Dobrze. – Rozpoczął Kraver. – Dziwna hybryda ludzko- demoniczna przeistaczająca człowieka w wampira i co dalej? Dokąd nas to poprowadzi i czy zdołamy stawić temu czoła?

– Panie Kraver, miejmy wiarę, że zdołamy.

Dotąd milcząca Kate zabrała wreszcie głos. Zadając pytanie, które mocno nurtowało jej umysł, kiedy tylko usłyszała zwrot: „Strażnik Graala”.

– Dlaczego jesteś Strażnikiem? Dlaczego to coś nazwało cię strażnikiem Graala?

– Nie wiem moja droga, być może grał na czas.

– Dość tego. chce znać prawdę. – Nie ustępowała.

– Przecież mówię, że… – Strażnik nie zdążył dokończyć kolejnej wymówki, kiedy przerwał mu Tom.

– Graal? Ten Graal, o którym mówi tyle legend i mitów?

Strażnik wypuścił powietrze z ust dając za wygraną.

– Dobrze powiem wam, ale najpierw spokojnie usiądźcie i nie przeszkadzajcie mi, pytania zadacie dopiero, gdy skończę mówić. – Popatrzył w ich oczy. – Czy się rozumiemy?

Wszyscy pokiwali głowami na znak, że tak.

– Dwa tysiące lat temu nasz Pan i Bóg Jezus z Nazaretu został skazany na śmierć po przez ukrzyżowanie. Możemy o tym przeczytać we wszystkich czterech ewangeliach. Kiedy wreszcie skonał niebo pociemniało okrywając mrokiem Jerozolimę. Doszło do silnego trzęsienia ziemi, które utworzyło niewielkich rozmiarów szczelinę u stóp krzyża naszego Pana. W owej szczelinie po jakimś czasie wyrosła niespotykana nigdzie dotąd roślina. Jej piękno potrafiło oczarować nawet rzymskich żołnierzy. Ta roślina posiadała czerwone owoce zawierające krew Jezusa, która wsiąknęła w ziemię. Owoce tej rośliny to właśnie święty Graal. Niestety został on wykradziony. Przez setki lat zakon templariuszy pilnował i chronił spuściznę Jezusa. Owe święte zadanie zostało zapoczątkowane prośbą Maryi matki Nauczyciela z Nazaretu. Ona wiedziała, że zło czeka w ukryciu, czeka na odpowiedni moment by zawładnąć Graalem. Dlatego poprosiła grupę ludzi, nie wiemy dokładnie, kim byli, ale wiemy, że podjęli się świętej misji. Długo, bardzo długo chronili Graala, jednak w XIV wieku templariusze zostali wymordowani. Historycy twierdzą, że owej masakry dokonano na rozkaz papieża Klemensa V, ale my wiemy, jaka jest prawda. My, czyli ludzie pokroju Antonino Mazara czy mojej skromnej osoby. To Verdus i jego demoniczna świta odpowiada za upadek bractwa Templariuszy i zniknięcie świętego Graala, który dziś znajduje się w rękach bractwa Cieni, moim zadaniem jest odzyskać Graala za wszelką cenę. – Strażnik zamilkł i spuścił głowę. – Muszę chronić spuścizny Jezusa Chrystusa oraz Templariuszy, to jest właśnie moje zadanie.

– Roślina będąca Graalem? – Tom nie dowierzał temu, co przed momentem usłyszał. – Przecież do tej pory wszelkie teorie dotyczące Graala dowodziły, że chodzi o linie rodową Jezusa i Magdaleny, o ich potomstwo.

– Tom to tylko bajki nic więcej. Powiedzmy, że komuś zależało na tym by wypaczyć prawdziwy sens Graala.

– Dlaczego ta roślina jest tak ważna? – Zapytała Kate.

– Nie roślina, lecz jej owoce. – Sprostował Strażnik. – Owoce zawierające krew naszego Pana zostały przeznaczone na ostatnią eucharystię, jaka zostanie odprawiona na ziemi przed powtórnym przyjściem Jezusa. Nie wiemy, kto ją odprawi i kiedy, wiemy jednak, że bez nich wszystko się komplikuje. – Strażnik uderzył pięścią w stół, co zaskoczyło wszystkich tym bardziej, że dotąd nie okazywał gniewu czy złości. – Ta krew musi powrócić do nas, musi.

Uniesienie w głosie Strażnika powoli opadło ustępując ciszy zalegającej w salonie. Tom zastanawiał się ile osób na świecie w ogóle wie o tym, co przed chwilą było dane mu usłyszeć. Rozpoczynając tę podróż nawet nie śnił, że dotrze tak daleko i dowie się tylu tajemnych prawd. Czuł w głębi, że jeżeli tylko zdoła przeżyć tę wyprawę, to jego życie i postrzeganie świata ulegnie dużej zmianie.

– Moi drodzy. – Kontynuował Strażnik. – Zebraliśmy się tu nie przez przypadek. Każdy z nas ma coś do zrobienia, misję do wypełnienia. Tworzymy swoiste ogniwo, które jedynie połączone może być mocne i trwałe. Teraz, kiedy mamy chwilę spokoju czas abym was ze sobą zapoznał. – Podszedł do Michała i położył dłoń na jego ramieniu. – Ten chłopak pochodzi z polski podobnie jak ty panie Kraver. Już, jakiś czas temu spotkaliście się i nie było to zwykłe spotkanie. – Tom czuł, że zaraz dowie się czegoś, co będzie równoznaczne z uderzeniem w brzuch, pozbawi go tchu. – Ten chłopak panie Kraver to Michał, którego dawno temu spotkałeś na ulicach Krakowa i uzdrowiłeś. To niesamowite, ale nasza przygoda już wtedy miała swój początkowy akt, pewne zależności trwające po dziś dzień. Gdybyś wtedy go nie uzdrowił dziś prawdopodobnie nie byłoby go pośród nas. – Strażnik szczerze uśmiechnął się mogąc wreszcie powiedzieć coś optymistycznego. – Niesamowite prawda? – Tom nieświadomie zrobił kilka kroków w kierunku Michała. Czy to możliwe, takie spotkanie w takich okolicznościach? – No dalej. – Zachęcał Strażnik. – Na pewno macie sobie coś do powiedzenia.

I rzeczywiście tak było, jednak natłok myśli i uczuć był tak duży, że żadne słowo czy gest nie wyrażały tego, co w tym momencie działo się w sercach dwóch ponownie spotykających się ludzi.

– To naprawdę ty? – Zapytał Tom po, mimo że doskonale wiedział, iż to faktycznie on.

Im bardziej Michał zaczynał rozumieć sytuację, w jakiej się znalazł tym większe wzruszenie przepełniało jego serce.

– Jesteś inny niż wtedy, kiedy cię wówczas widziałem, wydoroślałeś i jesteś zdrów.

– Tak i to dzięki tobie. – Z oczu Michała popłynęły pierwsze łzy. – Uzdrowiłeś mnie.

Nie mówiąc nic więcej oboje padli sobie w ramiona pełne życzliwego uścisku.

– Panno Kate a to jest ksiądz Tom Kraver. – Puścił jej oko. – Człowiek mogący czynić cuda.

Kate otworzyła usta ze zdziwienia, nie wiedziała, co dzisiejszej nocy było bardziej niesamowite, człowiek czyniący cuda czy wampir chcący ich wszystkich zabić. Jedynie Strażnik stał spokojnie i delektował się zaistniałą chwilą, wiedział, że to ostatni taki moment później będzie już tylko walka o życie.

KONIEC

TOMU II


Autor. Tomasz Magielski.

Fot. Pixabay.com / eschatologia.pl

Wszelkie prawa zastrzeżone.