Drodzy stali Czytelnicy a także Goście naszego portalu, nasz projekt funkcjonuje przede wszystkim dzięki Waszemu wsparciu i zaufaniu.
WSPARCIE FINANSOWE (DAROWIZNA)
Wpłaty Krajowe- Nr. Konta: 39 8811 0006 1002 0205 2764 0250 Wpłaty Zagraniczne- Nr. Konta: PL39 8811 0006 1002 0205 2764 0250 Kod SWIFT: POLUPLPR Tytułem: Darowizna na cele statutowe Oddział NASA w San Severo był najlepiej wyposażonym ośrodkiem naukowym działającym w tej części Europy. Tak wielki a jednak nadzorowany tylko przez jednego człowieka. William Rodeker tutejsza alfa i omega, wielki i niezwyciężony, przez jednych kochany a przez innych nienawidzony. Teraz jednak miał poważny problem, szykował się kryzys a on musiał poinformować o tym swojego prezydenta. W zamyśleniu kroczył ciemnymi korytarzami własnego ośrodka badawczego, otoczony grupką ekspertów ze sztabu kryzysowego. Odgłos równych kroków niósł się echem w każdym możliwym kierunku. Wszyscy, oprócz Williama, mieli wsunięte pod pachę czarne teczki z napisem Top Secret. Nikt nie zatrzymywał orszaku facetów w czerni, wręcz przeciwnie drzwi zawsze stawały przed nimi otworem jak za dotknięciem czarodziejskiego kija. William odwrócił się rzucając ostre spojrzenie w kierunku współpracowników. – Szybciej panowie to nie ćwiczenia. – Byli już prawie u progu ostatnich drzwi długiego korytarza usłanego czerwonym dywanem. Po prawej stronie wisiał rząd lamp rzucających delikatne światło, które rozpraszając się tworzyło efekt czerwonawej poświaty. Po lewej mijali szereg obrazów oznaczonych datami. Przedstawiały wszystkich dotychczasowych prezydentów Stanów Zjednoczonych. – Tutaj zaczekajcie do momentu aż każe was wezwać. – I bez większych wyjaśnień William Rodeker wszedł do środka mocno oświetlonego pokoju, zamykając za sobą masywne drzwi, a za nimi lekko wystraszonych współpracowników. – Panie Prezydencie. – Wideo konferencja czekała, a na ekranie widniał obraz uśmiechniętego Prezydenta USA. – William to już trzy dni odkąd nie rozmawialiśmy, zaczynałem mieć pewne obawy. – Głos prezydenta był mocny aczkolwiek na razie wyraźnie spokojny. Rodeker zrozumiał aluzje, ostatnio zbyt często się widywali, ale co mógł na to poradzić, że jako szef oddziału w San Severo miał obowiązek w trudnych sytuacjach meldować o wszystkim prezydentowi. Ostatnio tych sytuacji kryzysowych było zbyt dużo, nawet jak na taki kraj jak USA. – Panie Prezydencie mamy poważny problem. – Zdanie, które wypowiedział wydało mu się zbyt propagandowe, nawet jak na niego, ale cóż słowa już pady, nie cofnie ich. Zresztą taka była prawda. – Problem mówisz? Tyle to już wiem, teraz czekam na jakieś konkrety Rodeker, chcę wiedzieć w obliczu, czego stoimy. Chcę wiedzieć czy to wszystko można utrzymać w tajemnicy, czy może już powinienem wprowadzać stan wyjątkowy na terenie całego kraju. William nie wiedział, od czego zacząć, napływ informacji był tak wielki, że spowodował chwilowy zator. Od czego najlepiej zacząć, pomyślał i zaczął od samego początku. Wiedział, że zazwyczaj tak było najlepiej. – Panie Prezydencie niedawno odkryliśmy nowy obiekt zmierzający w stronę ziemi. Wyznaczyliśmy jego trajektorie lotu oraz oszacowaliśmy hipotetycznie, czy istnieje możliwość zderzenia z naszą planetą. – Pogładził sterczące włosy na czubku głowy łapiąc chwilę na zastanowienie. – Wszystko wskazywało, że nic nam nie grozi. Obiekt, o którym mówię otrzymał nazwę MM-2000, jeszcze do niedawna miał być jedynie pięknym zjawiskiem widocznym na naszym niebie. Niestety sytuacja uległa zmianie. – Zmianie? – Prezydent zaczął okazywać większe zainteresowanie niż dotychczas. – Jakiej zmianie Rodeker, proszę jaśniej. – Tak. Zmianie na gorsze. – No to wbiłem gwóźdź do trumny, pomyślał William. – Z coraz większej ilości źródeł dochodzą informacje łączące pojawienie się komety MM-2000 z jakimiś kłopotami na ziemi. Wywiad donosi, że nie tylko my jesteśmy w posiadaniu tych wiadomości, od kilku godzin rząd Francji, Niemiec, Kanady i Rosji również dostał informację o wzroście niebezpieczeństwa. Teraz najprawdopodobniej przygotowują i opracowują plan działania. Nie pozwolą sobie na bezczynność. – William jak duże jest to zagrożenie, czego konkretnie dotyczy. Ta kometa MM-2000, nie słyszałem o niej dotychczas. – Od kilku lat w internecie oraz w kilku książkach i publikacjach naukowych wysuwana zostaje hipoteza o istnieniu owego obiektu kosmicznego, autorzy nadają mu nazwę Nibiru, Planeta X oraz inne. Tydzień temu na prywatnym blogu pojawiły się materiały przedstawiające zdjęcia komety MM-2000 wykonane przez obserwatorium Slooh. W tym obrazie kometa wygląda jak skrzydlaty dysk, więc idealnie odpowiada wizerunkowi mitycznej Nibiru, a to potęguje psychozę. – Rodeker chyba nie chcesz wracać do sprawy końca świata z 2012 roku. – Zażenowanie nasyciło każde wypowiedziane słowo. – Ta sprawa jest już zakończona a świat nadal istnieje. – Wygląda na to, że nie do końca. Kalendarz Majów zakończony datą 21 grudnia 2012 roku nie oznaczał końca świata, oznaczał jakąś nadchodzącą przemianę. Nie jestem tutaj od snucia teorii, ale uważam, że może to mieć ścisły związek z tym, co będzie czekać nas w najbliższych dniach. – W gabinecie prezydenta zapanowała cisza, William czekał na zasyp pytań, które nie nadchodziły. Prezydent patrząc za okno wyraźnie nad czymś rozmyślał. W tym samym czasie Rodeker zastanawiał się, co teraz powiedzieć, którą część apokaliptycznej układanki wziąć pod lupę. – Panie Prezydencie kometa MM-2000 uległa częściowej fragmentacji podczas przelotu wokół słońca, z naszych wstępnych obliczeń wynika, że prawdopodobieństwo, iż któreś z oderwanych fragmentów trafią w ziemię sięga siedemdziesięciu procent. – Prezydent spojrzał w stronę Williama wydając pierwsze polecenie. – Niech FEMA przeprowadzi szkolenie w kilku miejscach naszego kraju, którego scenariuszem będzie przygotowanie na bliżej nieokreślony kataklizm, oczywiście na razie ma to być objęte ścisłym nadzorem oraz tajemnicą. Odpowiednie instytucje rządowe mają zgromadzić ogromne ilości antybiotyków, racji żywnościowych, awaryjnych pakietów wody, w razie potrzeby niczego ma nie zabraknąć. – Tak panie Prezydencie. Dopilnuję by wszystkie działania rozpoczęły się w ciągu kilku godzin i zakończyły jak najszybciej. Ale to jeszcze nie wszystko Panie Prezydencie. – Rodeker miał do przekazania najważniejszą informację, swoistą wisienkę na torcie. – Główna część komety, przyciągnięta przez grawitację naszej gwiazdy, wpadła wprost do słońca. Nie wiemy do końca, jakie mogą być konsekwencje tego zdarzenia. – William to nie czas i miejsce na snucie dywagacji. – Prezydent szybko uciął dopiero, co rozpoczęty wątek. – Jeszcze jedno Rodeker, nakazałem wyłączenie systemu radarowego spece fence. – System radarowy spece fence był kluczowym elementem systemu ochrony przestrzeni kosmicznej i miał zdolność wykrywania obiektów tak niewielkich jak dziesięć cm na wysokości trzydziestu tysięcy kilometrów. William Rodeker doskonale o tym wiedział, zdawał sobie sprawę również z tego, dlaczego Prezydentowi tak mocno zależy na jego wyłączeniu. Jeżeli system potrafił wykryć obiekt o średnicy 10 cm to, co dopiero obiekty o średnicy kilku metrów a może i kilkudziesięciu, spadające dużymi ilościami. Totalna panika, pomyślał. Mimo to miał mieszane uczucia, co do słuszności wyłączenia tak ważnego systemu radarowego, jednak odpowiedział grzecznie i bez zbędnej zwłoki. – Tak jest Panie Prezydencie. – Will wiem, że może wydać ci się to dziwne, ale pamiętaj, że odpowiadam za miliony amerykańskich obywateli, nie potrzeba nam paniki, która sama w sobie może zebrać śmiertelne żniwo. Trzeba nad tym panować od początku do samego końca. Inne zasady działania nie wchodzą w grę. – Powiedział prezydent, przesuwając palcem po dębowym blacie masywnego stołu. – Słuchaj moich poleceń a wszystko będzie dobrze. Rodeker chcąc nie chcąc czuł, że Prezydent poniekąd ma rację, czasem trzeba pewne rzeczy utrzymać w tajemnicy dla dobra ogółu. Tak było tym razem a on był gotów podjąć odpowiedzialność za amerykańskich obywateli i nie tylko za amerykańskich, wiele wskazywało, że także za społeczeństwo całego globu. Autor. Tomasz Magielski. Fot. Pixabay.com / eschatologia.pl Wszelkie prawa zastrzeżone.
Bractwo Apokalipsy Ks.I Roz.35- Nibiru, zbliżająca się planeta.