Drodzy stali Czytelnicy a także Goście naszego portalu, nasz projekt funkcjonuje przede wszystkim dzięki Waszemu wsparciu i zaufaniu.
WSPARCIE FINANSOWE (DAROWIZNA)
Wpłaty Krajowe- Nr. Konta: 39 8811 0006 1002 0205 2764 0250 Wpłaty Zagraniczne- Nr. Konta: PL39 8811 0006 1002 0205 2764 0250 Kod SWIFT: POLUPLPR Tytułem: Darowizna na cele statutowe ,,You got something I need. In this world full of people there’s one killing me. And if we only die once I wanna die with you. You got something I need. In this world full of people there’s one killing me. And if we only die once I wanna die with you.’’ Słowa przeboju zespołu One Republic płynęły z głośników umieszczonych na lotnisku. Po sile i czystości wydobywanego dźwięku można było przypuszczać, że zainstalowany sprzęt pochodzi z najwyższej półki. Utwór something i need musiał być rzeczywiście dobry, ponieważ część z oczekujących turystów żywo nuciła pod nosem słowa refrenu. Ten kawałek był też jednym z ulubionych Toma Kravera, który nie ukrywał skrzywienia względem muzyki. Niestety tym razem doskonała melodia nie poniosła Toma. Nie tak dawno, bo jeszcze wczoraj, miał jasny i bliski sercu plan działania, obejmujący najbliższe tygodnie swojego życia. Chciał odwiedzić rodzinę i kilka dni poświęcić tylko dla nich i tak naprawdę dla siebie, bardzo mu tego brakowało. Dziś po upływie kilkunastu godzin wszystko uległo zmianie, dowiedział się o istnieniu globalnego spisku mającego na celu doprowadzić świat nad krawędź samozagłady. Przed momentem ktoś chciał go rozjechać samochodem by być może zatrzeć ślady. Jeżeli ktoś zaczyna zacierać ślady i w planach miał zlikwidowanie Toma to tym bardziej będzie chciał usunąć Antonia i kto wie, kogo jeszcze. Dobry Boże dopomóż, nie pozwól by cała ta sytuacja przerosła moje możliwości, pomyślał opierając nadzwyczaj ciężka głowę o wilgotne ręce. Chwile, w których samotny człowiek staje oko w oko z realnym zagrożeniem są ciężkie i przytłaczające. Zalew zwątpienia może prowadzić prosto w objęcia czarnej dziury wsysającej każdy pozytywny przebłysk. Często mawia się, że ból i cierpienie uszlachetniają a metal hartuje się w ogniu, co jednak zrobić w sytuacji, gdy ogień jest tak palący, że wypala duszę? Co może zrobić jedna osoba stojąca samotnie na plaży w obliczu nacierającej fali niszczącej wszystko, co napotka na swojej drodze? Stan beznadziei zabija w sposób niewidoczny dla oka, rujnując od środka ład tak trudno budowany przez każdego człowieka. Tom Kraver miał jeden z tych momentów. – Wiara uczyni cię najmocniejszym z mocnych. Wiara uczyni cię najmocniejszym z mocnych. – Tom szybko podniósł głowę chcąc zobaczyć, kto do niego mówi, ale korytarz był pusty, tylko on i kilka ławek ustawionych w równych rzędach. Nie było nikogo, kto mógł wypowiedzieć te słowa. Wiara uczyni cię najmocniejszym z mocnych. Czy to jakaś autosugestia, czy może coś więcej? Nie czekał na odpowiedź, trzeba działać, pomyślał. Szybko opuścił teren lotniska, wsiadł do najbliższej wolnej taksówki i zamówił transport prosto do hotelu Antonia. Nie przypuszczał, że w dzisiejszych czasach tak drogo trzeba płacić za przejazd taksówką ulicami Włoch. Być może nie ma zbyt wielu klientów i każdy, który się trafi zostaje oskubany do zera. Nie okazując zdziwienia wypłacił należną kwotę czując chytry wzrok taksówkarza na sobie i swoim portfelu. – Reszty nie trzeba. – Zaskoczony kierowca nie wiedział czy się cieszyć czy prosić o jeszcze więcej. Nie zdążył, Tom był już za drzwiami hotelowymi. – Którędy do pokoju Antonio Mazara. – Recepcjonista spojrzał na wykaz gości hotelowych klikając wściekle po klawiaturze, wyglądało to jak walka o zwycięstwo a stawką była wiedza i numer pokoju. – Trzecie piętro pokój 34a. – Z wielką i nieukrywaną satysfakcją oświadczył młody recepcjonista, spoglądając to na ekran monitora, to na Toma. – Dziękuję. Tym razem Tom także nie skorzystał z widny, nie chciał wsiadać do tych małych trumien wiozących raz do nieba a raz do ziemi. Zapukał i czekał, ale nikt nie otwierał, zapukał ponownie tym razem głośniej i dłużej robiąc przy tym więcej hałasu. Efekt był podobny, czyli totalnie bez reakcji. Pchnął lekko drzwi, które otworzyły się skrzypiąc i strzelając w zawiasach, XXI wiek a technika nadal średniowieczna, pomyślał. Wszedł do środka licząc, że spotka Antonia całego i zdrowego. To jednak, co przyszło mu ujrzeć powaliło Toma na oba kolana. Na wiele można się przygotować, ale nie na cos takiego. Antonio Mazar leżał martwy twarzą zwróconą do zimnej podłogi. Zimny trup, nieodwracalnie i bezapelacyjnie. – Antonio, dlaczego? – Wciąż nie mógł uwierzyć w to, co widział. To nie był sen czy kadr z filmu, który można cofnąć, to prawdziwe życie, często bezlitosne i bezkompromisowe, nic nie można było cofnąć. Pochylił się nad zwłokami przyjaciela odmawiając jakąś modlitwę, po czym zrobił znak krzyża nad ciałem Antonia. Po chwili dopiero zauważył, że przed śmiercią Antonio wypisał jakieś słowa na ziemi posługując się własna krwią. Ultima Sigillum ∞ Nim Tom zdążył przeczytać do końca wypisane słowa ktoś z głębi pokoju zrobił to przed nim. – Ultima Sigillum, czyli ostatnia pieczęć i ten znak poniżej oznaczający nieskończoność. Ciekawe połączenie, zaiste ciekawe. Tom Kraver odwrócił szybko głowę spoglądając na nieznajomego, który stał spokojnie z rękami skrzyżowanymi na piersiach. – Musi boleć, co? – Ty to zrobiłeś, zabiłeś Antonia? – Oskarżenie nie zrobiło najmniejszego wrażenia na nieznajomym. – Nie to nie ja, mimo że początkowo to mnie zlecono zadanie likwidacji tego człowieka. Ale jak widać ktoś mnie uprzedził. – Co więc tu robisz, sprawdzasz czy czasem nie ożyje by ponownie zadać mu śmierć. – Tom każda godzina, każda minuta naszego życia przemija, wszyscy umieramy, twój przyjaciel był jedną z gwiazd gasnących u progu dnia. – Nieznajomy spojrzał na nieruchome zwłoki Antonia. – Żal mi go. A teraz Panie Kraver, tylko bez ekscesów, znam cię doskonale, ciebie także miałem zabić, a moim zwyczajem jest dogłębne poznanie każdej kolejnej ofiary, w ten sposób okazuje im szacunek, dobre i to nie sądzisz. – Jesteś płatnym mordercą, skończysz w piekle wcześniej czy później. – Szyderczy uśmiech pojawił się na twarzy nieznajomego. – Tom znam piekło i wiem, czym jest. Może i jesteś egzorcystą i masz kontakt ze złem jednak tak naprawdę nie wiesz, jeszcze nie wiesz, czym ono jest. Zło przerasta mnie i ciebie, to siła, której nie opanujemy, czasem pozostaje tylko ucieczka z nadzieją, że zło nie podąży za nami. – Ucieczka nie jest rozwiązaniem, to tylko czasowa stabilizacja opierająca się na ciągłym patrzeniu za siebie. – Masz rację Tom, masz rację. Nie dawno to zrozumiałem, dlatego jestem tutaj i chcę ci pomóc. Beze mnie zginiesz, jeżeli nie dziś to jutro, ale zginiesz. Ty masz przed sobą problem, którego nie pojmujesz, więc z pewnością nie rozwiążesz go, a ja chcę odkupić swoje winy póki jeszcze nie jest za późno. Razem możemy więcej. Tom Kraver zdawał sobie sprawę, że sam nie da rady, za mało wiedział a całość coraz bardziej się gmatwała. Jeżeli ktoś mu nie pomoże to niczego nie osiągnie a śmierć Antonia pójdzie na marne. – Musisz jednak wiedzieć, że ten, kto cię opłaca zapewne stoi za śmiercią mojego przyjaciela, nie będę miał dla niego taryfy ulgowej, zrozumiałeś. – Powiedział Tom, nie ukrywając wściekłości w głosie. – Ja także, zbyt długo mnie zwodził, zbyt długo. Czara goryczy jest pełna. – Nieznajomy zacisnął pięści. – A teraz panie Tom Kraver pomińmy wszelki opór z twej strony, zbędne pytania i cały teatrzyk sprawdzający moją wiarygodność. Jestem ci potrzebny, więc skończ umysłowe kalkulacje, bo czas ucieka. Razem zajdziemy dalej niż w pojedynkę. Wierz mi chcę pomóc, tobie, ale przez to i sobie. Tom nic nie odpowiedział. Czuł, że zyskał nowego sprzymierzeńca, czy jednak mógł mu zaufać a jeżeli tak to na ile. Co nowego odkryje w najbliższym czasie, jakich odkryć dokona by przepchnąć to wszystko, chociaż o jeden krok do przodu? Obrał drogę ciemną i mroczą, na której każde potknięcie mogło być tym ostatnim a zło czyhające w ukryciu nieustannie czuwało. – Tom przeszukajmy wszystkie rzeczy prywatne Antonia, może coś znajdziemy, co nam, chociaż trochę pomoże. – A ty… – Jestem Uriel wybacz, że dopiero teraz się przedstawiam, ale w zaistniałej sytuacji, sam rozumiesz. Autor. Tomasz Magielski. Fot. Pixabay.com / eschatologia.pl Wszelkie prawa zastrzeżone.
Bractwo Apokalipsy Ks.I Roz.30- Ogień wypalający duszę.