Drodzy stali Czytelnicy a także Goście naszego portalu, nasz projekt funkcjonuje przede wszystkim dzięki Waszemu wsparciu i zaufaniu.

WSPARCIE FINANSOWE (DAROWIZNA)

Wpłaty Krajowe- Nr. Konta:

39 8811 0006 1002 0205 2764 0250

Wpłaty Zagraniczne- Nr. Konta:

PL39 8811 0006 1002 0205 2764 0250

Kod SWIFT: POLUPLPR

Tytułem: Darowizna na cele statutowe


Bractwo Apokalipsy Ks.I Roz.16- Sekrety i tajemnice.


’… Trzy lata po zaginięciu Pauli Welden, zniknął James E. Tetford. Jego przypadek okrywa całkowita tajemnica. Według relacji niektórych członków rodziny James wszedł do autobusu, który miał zawieźć go do domu w Bennington, jednak nigdy nie dotarł na miejsce. Podróżni potwierdzili jego obecność w pojeździe, jednak tu urywają się wszelkie ślady. 12 Października 1950 roku zaginęło ośmiu letnie dziecko Paul Jepson, który w dziwny sposób zniknął z siedzenia samochodu. Według relacji, matka zostawiła go w nim tylko na moment. Dwa tygodnie później w góry wraz ze swym kuzynem wybrała się Freida Langer. Wyruszyła z obozowiska położonego u stóp Góry Glastenbury. W niewielkiej odległości od obozu, kobieta wpadła do niewielkiego potoku. Zakomunikowała kuzynowi, iż zamierza wrócić i przebrać przemoczone ubranie. Mężczyzna zdenerwowany długą nieobecnością kuzynki, udał się w jej poszukiwanie, jednak z czasem odkrył, że Langer nigdy nie powróciła do obozowiska…’

Tom siedział i rozmyślał, był nieobecny. Jego umysł starał się jakoś połączyć te wszystkie fakty by móc zrozumieć. Nawet gorąca kawa nie pomogła w rozwianiu mgły zalegającej nad informacjami, z którymi przez chwilą się zapoznał. Do rzeczywistości przywołał go głos Antonia.

– Ofiary liczyły od ośmiu do prawie osiemdziesięciu lat i poza przypadkiem Freidy Langer nie udało się znaleźć ich ciał. Zauważono, że do zaginięć dochodziło jedynie podczas trzech ostatnich miesięcy w roku. Dziś okolice góry Glastonbury opustoszały. – Antonio na moment urwał wypowiedz, po czym dodał. – Tom ludne niegdyś miasto leżące u stóp góry według spisu z dwutysięcznego roku liczyło sobie jedynie kilkunastu mieszkańców.

Tom poczuł nieprzenikniony żar głęboko w duszy. Poddał mu własny rozum chcąc zrozumieć, czego się uczepić, co mogłoby pchnąć zapętlone myśli naprzód. Wewnętrzny restart, świat nie czeka na ludzi nie umiejących pojąć, o co chodzi, kto myśli, że jest inaczej zostaje w tyle oglądając plecy czasu.

– Ten symbol? – Głośno zapytał. – Znam go, już go widziałem wcześniej.

Antonio bacznie słuchał każdego kolejnego wypowiedzianego słowa.

– To pradawny symbol Bael’a. W tradycji okultystycznej jest potężnym demonem, królem wschodniej części piekła, znany również pod imieniem Baal.

– Tak masz rację. Od tego wszystko się zaczęło. Ta teczka była pierwszym źdźbłem trawy, pierwszym kamieniem na stoku zapowiadającym lawinę. Ona pokazała dokładnie gdzie szukać. Baal posiada moc stawania się niewidzialnym i ma zdolności obdarzenia zwykłego śmiertelnika wszelka wiedzą. Może też być kotem, ropuchą a nawet innym człowiekiem. Prawdopodobnie jest czczony przez grupę wyznawców gotowych posunąć się nawet do popełnienia rytualnego mordu. Jednak to mogą nie być zwykli ludzie, tu chodzi o coś więcej, o kogoś więcej, jakąś istotę.

Tom puścił ostatnie słowa mimochodem, czuł obawę przez zgłębianiem sensu zwrotu jakaś istota, wolał szybko zakończyć szokujący temat.

– W takim razie masz do czynienia z jakąś sektą religijną, najprawdopodobniej satanistyczną. Antonio czy ona jest odpowiedzialna za porwania tych wszystkich ludzi? I skąd macie tę teczkę?

– Otrzymaliśmy ją od mojego dobrego przyjaciela z Niemiec. Wówczas jeszcze go nie znałem, ale dziś to jedna z niewielu osób, którym mogę zaufać. Wolę by ta osoba pozostała anonimowa.

– Antonio, jacy my? Dlaczego używasz tego zwrotu, czy ktoś jeszcze za tobą stoi?

Antonio milczał, spuścił wzrok.

– Po prostu zawiadomcie policję, oni się tym zajmą.

– Tom sprawa dawno uległa przedawnieniu okrywając się mianem legendy, miejscowego mitu, policja nie zajmuje się poszukiwaniem demonów czy rozwiązywaniem spraw zleconych przez ludzi w sutannach.

– W takim razie działasz sam? Obalasz Mity?

– Nie działam sam. A teraz proszę i Ciebie o pomoc.

Zapadła głęboka cisza. Nadszedł czas na całkowitą naprawdę.

– Tom wtedy, kiedy widzieliśmy się ostatni raz… Tom nie jestem na emeryturze i nigdy nie byłem. Od wielu lat kieruję sekretnym stowarzyszeniem Ultima Sigillum w Watykanie. Podlegam tylko Papieżowi i tylko przed nim zdaje relację. Tego dnia, w którym widzieliśmy się po raz ostatni otrzymałem list zawierający wezwanie do Rzymu. Nie wiedziałem, po co i dlaczego, wyczuwałem jedynie, że moje życie ulegnie gruntownej przemianie. I tak też się stało.

Antonio głęboko westchnął, oparł obie dłonie o blat stolika i kontynuował.

– Wież mi Tom, gdy ktoś wsłucha się w szum wiatru wiele może w nim usłyszeć, ale nie wie jednego, skąd i dokąd ów powiew zmierza. Wyjechałem przekonany, że odnajdę jeszcze więcej dobra i światła a natknąłem się na ciemność, która z upływem lat gęstniała. Głęboko w ludzkiej duszy pulsują potężne siły i pragnienia, z których nie wszystkie są dobre, przekonałem się o tym na własnej skórze – Antonio przyłożył dłoń do twarzy przecierając zmęczone oczy – Tom na pewno pomyślisz, że starość zaczyna przejmować kontrole nad moim ciałem i duchem, wiedz jednak, że tak nie jest. To tylko wewnętrzna samotność, poczucie, że żadne miejsce nie jest moim domem. Dziś jak nigdy wcześniej potrzebuję twojej pomocy. Proszę nie odmawiaj mi. – Antonio dostrzegając wahanie na twarzy Toma podjął jeszcze jedną próbę. – Mądrość, sprawiedliwość, odwaga to słowa znane każdemu człowiekowi, jednak, kiedy zagłębiasz się w mroku wszystko zaczyna blednąć, stawać się niewyraźne aż wreszcie zanika. Kiedy zagłębiasz się w mroku sam szybko upadasz i nie powracasz. Potrzebuję cię Tom, ten ostatni raz.


Autor. Tomasz Magielski.

Fot. Pixabay.com / eschatologia.pl

Wszelkie prawa zastrzeżone.