Drodzy stali Czytelnicy a także Goście naszego portalu, nasz projekt funkcjonuje przede wszystkim dzięki Waszemu wsparciu i zaufaniu.

WSPARCIE FINANSOWE (DAROWIZNA)

Wpłaty Krajowe- Nr. Konta:

39 8811 0006 1002 0205 2764 0250

Wpłaty Zagraniczne- Nr. Konta:

PL39 8811 0006 1002 0205 2764 0250

Kod SWIFT: POLUPLPR

Tytułem: Darowizna na cele statutowe


S. Adašević wykonywał kilkadziesiąt aborcji na dobę. I wtedy spotkał Tomasza z Akwinu, co zmieniło jego życie.

2
Nie poznawał ich a były to dzieci, które zostały przez niego zabite. „Przecież ja nigdy nie zabijałem narodzonych dzieci” – przekonywał zakonnika dr Stojan. „Zabiłeś go 20 lat temu, kiedy miał zaledwie 3 miesiące” – odpowiedział św. Tomasz z Akwinu. Okazało się, że ten jeden chłopiec i dwie dziewczynki to dzieci jego znajomych, którzy poprosili go kiedyś o dokonanie aborcji. To jedne z wielu tysięcy niewinnych ofiar jego rąk.

Stojan Adašević przez wiele lat dokonywał aborcji, by następnie stać się liderem pro-life w Serbii. Sen, który towarzyszył mu przez wiele nocy, zmienił jego życie. W życiu lekarza były takie czasy, gdy dokonywał 30, a nawet 35 aborcji dziennie. Pracował 5 dni w tygodniu. Na studiach, w czasach reżimu komunistycznego wpajano mężczyźnie, że dziecko jest kimś z podludzi. Uczono studentów medycyny, że życie zaczyna się dopiero po urodzeniu dziecka, a konkretnie wtedy, gdy zapłacze po raz pierwszy.

Bardzo często wykładowcy porównywali dziecko do wyrostka robaczkowego i przekonywali, że jego usunięcie z łona matki nie jest morderstwem, a pozbyciem się pewnego zlepka tkanek. Książki, które studiował Stojan, przekazywały właśnie takie kłamstwa. Gdy mężczyzna rozpoczął praktykę lekarską, nawet badania USG, które wykonywał u kobiet ciężarnych, nie były w stanie zmienić jego myślenia. Ruszające się w łonie mamy dziecko uznawał za zlepek tkanek, a nie człowieka.

Pewnego dnia mężczyzna był świadkiem rozmowy lekarzy. Doktor Ignatović wspominał jedną z ciężarnych pacjentek, która przyszła do niego, gdy zdecydowała się na abortowanie swojego dziecka. Zabieg usunięcia ciąży nie poszedł po myśli lekarza, nie potrafił podwinąć szyjki macicy. Gdy obecni w pokoju medycy wymieniali swoje wspomnienia, Stojan zrozumiał, że mężczyźni rozmawiają o jego matce. Jeden z ginekologów zastanawiał się nad losem tej kobiety i jej dalszym życiem.

Stojan nie wytrzymał i powiedział, że to właśnie on jest tym dzieckiem, którego nie udało się im zabić. Zapadła cisza, a zebrani w pokoju zaczęli z niego w ciszy wychodzić. Jego matka już nie żyła. Swoje życie i to, kim jest zawdzięczał „nieudanej aborcji”. Niestety, to doświadczenie, jakże osobiste i dotkliwe nie było dla niego tak ważne, by on sam zaprzestał dokonywania zabiegów usunięcia ciąży, jeszcze nie teraz.

W przeciągu kilku lat stał się „najlepszym aborcjonistą” w Belgradzie. Wyprzedził nawet swojego „mistrza” dr Ignatovića, którego nieudolności zawdzięczał swoje życie. Z zamiłowaniem cytował niemieckie hasło: „Übung macht Meister” to jest: „trening czyni mistrza”. Szacuje się, że przez ponad 26 lat Stojan wykonał od 48 tysięcy do nawet 62 tysięcy aborcji. Miał wielką szansę zobaczyć to, co niewidoczne dla innych oczu: wnętrze macicy, żywe dziecko w łonie swojej mamy, które ssało kciuk i poruszało nóżkami i rączkami. Elementy ludzkiego małego ciała codziennie leżały martwe na jego stole.

Wszystko zaczęło się stopniowo zmieniać od nocy, w której Stojan miał niezwykły sen. Powtarzał się on każdej nocy, wciąż ten sam. Śniło mu się, że idzie po rozświetlonej słońcem łące. Otaczały go piękne kwiaty. Wokół niego latały motyle. Było ciepło i przyjemnie. Łąka w pewnej chwili zapełniła się biegnącymi po niej dziećmi. Były roześmiane, zadowolone, grały w piłkę. Były w różnym wieku, miały od 3 do 20 lat.

Szczególnie jeden chłopiec i dwie dziewczynki wydawały mu się wyjątkowo znajome. We śnie lekarz próbował się do nich zbliżyć i pragnął z nimi porozmawiać. One zaś zaczęły krzyczeć i uciekły. Tej sytuacji przyglądał się tajemniczy mężczyzna w czarnym habicie. Nie powiedział ani słowa. Milczał. Każdej nocy doktor Adašević budził się przerażony i nie mógł potem zasnąć. Sny ciągnęły się miesiącami. Zaczął nawet przyjmować leki na sen, ale one nie przynosiły ulgi.

Podczas kolejnej nocy, gdy przyszedł podobny sen, lekarz zdecydował, że będzie chciał dogonić dzieci. Zaczął za nimi biec. Złapał jedno z nich. Dziecko zaczęło krzyczeć: „Ratunku! Morderca! Ratujcie mnie od mordercy!”. W pewnej chwili mężczyzna w czarnym habicie zmienił się w orła, który odciągnął przerażonego malca. Stojan obudził się, serce waliło mu w klatce piersiowej, nie mógł opanować lęku. Postanowił, że pójdzie do psychiatry i poprosi o leki.

Martwił się coraz bardziej o swój stan zdrowia i równowagę psychiczną. Obiecał sobie, że przy okazji kolejnego snu zapyta mężczyznę w habicie, kim jest. Tak też zrobił. Mężczyzna odpowiedział: „Nazywam się Tomasz z Akwinu”. W zasadzie lekarzowi niewiele to mówiło. Nie słyszał o nikim takim. Zakonnik kontynuował rozmowę: „Dlaczego nie zapytasz, kim są te dzieci? Nie poznajesz ich?” Adašević milczał.

Nie poznawał ich a były to dzieci, które zostały przez niego zabite. „Przecież ja nigdy nie zabijałem narodzonych dzieci” – przekonywał zakonnika dr Stojan. „Zabiłeś go 20 lat temu, kiedy miał zaledwie 3 miesiące” – odpowiedział św. Tomasz z Akwinu. Okazało się, że ten jeden chłopiec i dwie dziewczynki to dzieci jego znajomych, którzy poprosili go kiedyś o dokonanie aborcji. To jedne z wielu tysięcy niewinnych ofiar jego rąk.

Adašević przyrzekł sobie, że więcej nie będzie zabijał dzieci. Nazajutrz w szpitalu czekał na niego jego kuzyn wraz z żoną. Chcieli usunąć swoje dziewiąte dziecko. Stojan odmówił. Kuzyn jednak nalegał na zmianę decyzji. Doktor postanowił, że zrobi to jeszcze raz, już ostatni. Na ekranie USG widział rączki maleństwa, profil twarzy. Dziecko ssało swój paluszek. Chwycił, więc szczypcami rękę dziecka. Nerw z oderwanego ramienia został położony na stole, na którym była plama jodu.

Kończyna zaczęła się ruszać. Nie powstrzymało to jednak Stojana przed dalszym zabijaniem już okaleczonego maleństwa. Włożył szczypce do macicy kobiety i tym razem wyjął nóżkę, która spadła ze stołu i także zaczęła się poruszać. Zdecydował, że zmieli elementy ciała, by powstrzymać ich poruszanie się. Gdy sięgnął szczypcami po raz kolejny, wyjął serce, które wciąż biło. Wtedy dopiero zrozumiał, że właśnie zabił człowieka!

Poruszony tym, co się stało, zapomniał o pacjentce. Kobieta zaczęła się wykrwawiać. Stojan żarliwie zaczął się modlić i prosić Boga, by udało się mu uratować życie tej kobiety. Udało się błyskawicznie oczyścić wnętrze macicy. To wydarzenie zmieniło diametralnie jego myślenie. Zwierzchnicy w szpitalu, w którym pracował, nie potrafili zrozumieć jego decyzji. Jego dzieci nie przyjęto na studia medyczne. Atakowano go również w mediach.

Rozpoczął się dla niego trudny czas. Był nawet bliski powrotu i poproszenia o przydzielenie mu ponownie możliwości dokonywania aborcji. Ponownie jednak przyśnił mu się św. Tomasz z Akwinu i powiedział: „Jesteś moim dobrym przyjacielem, idź dalej!” Stojan postanowił walczyć. Zaangażował się w ruch pro-life. Udało mu się nawet dwukrotnie namówić jugosłowiańską telewizję do emisji filmu: „Niemy krzyk” Nathansona.

Mimo że borykał się z problemami finansowymi, nie zmienił już swojego myślenia. Głośno mówi o tym, że aborcje są działaniem szatana, który nienawidzi człowieka. Swoje świadectwo nawrócenia opublikował w wielu czasopismach i gazetach. Szanowni Państwo wiele tęgich głów tego świata zastanawia się, w którym momencie rozpoczyna się życie? My znamy odpowiedź, życie człowieka rozpoczyna się w momencie jego poczęcia, to wówczas nowo poczęta istota otrzymuje nieśmiertelną duszę. Ten sekret życia objawił sam Jezus Pani Glori Polo.


Autor. Zespół Eschatologia.pl

Fot. Youtube.com

Wszelkie prawa zastrzeżone.


 

2 Komentarze do “S. Adašević wykonywał kilkadziesiąt aborcji na dobę. I wtedy spotkał Tomasza z Akwinu, co zmieniło jego życie.

  1. +
    Tzw „aborcje”…klamdemie/plandemie…plnakryzysy, plan/ufo, planwoj….wszystko to z tym samym mianownikiem bestii666 . NT ( z talmuda/kabały666).
    Może nieco przydługie ,ale jakże celne ,potrzebne (!) KOMENTARZE do art ( .https://pch24.pl/kosciol-i-pandemia-rocznica-bezprecedensowej-zdrady/)
    Teresa20 marzec 2025
    A jakie ,,działania” po okresie ,,zarazy” były chwalebne? Czy zamordystyczna ustawa o mowie nienawiści spotkała się z krytyką i sprzeciwem Episkopatu Polski? Czy EP zajął jakieś stanowisko gdy tzw. wściekłe mac…e atakowały kościoły w wielu miastach Polski? Ludzie sami bronili kościołów przed profanacją. Czy kto słyszał sprzeciw EP przeciw tęczowym paradom zboczeńców? I tak można wymieniać bez końca.

    Michał Rogoziński20 marzec 2025
    Cieszy, że ktoś jeszcze o tym przypomina. Oczywiscie ten proces zdrady nie rozpoczął się 3 lata temu. Oprócz księzy niezłomnych z czasow komuny byli też zdrajcy do dzisiaj fetowani, podczas gdy o kapłanach z powolania, którzy stanęli na wysokości zadania pamięć się zaciera, oni nie przeżyli, a jesli to jakie kłopoty mieli… Potem była sprawa akt IV departamantu UB, wszystkie te obyczajowe i gospodarcze skandale (zawsze ciszej nad tą trumną). Jednak sprawa wymyślonej pandemii jest dużo bardziej poważna, ponieważ ona ujawniła jak na dłoni wilki i pasterzy w CALYM Kościele powszechnym. I ukazała się Prawda. Poznacie Prawdę, a Prawda was wyzwoli. Na całym świecie została garstka kapłanów i biskupów, a reszta….? Mamy czas rozdzielenia wilków od owczarni i czas oddzielenia kąkolu od pszenicy. I niestety hierarchia prawie w całości łącznie z obecnnym papieżem, jako sztandarowym przykładem, opowiedziała się po stronie wilków i kąkolu. Taka jest prawda i nikt sie z tego nie wycofał, nikt nie powiedział: „Wybaczcie, mylilem się zbłądziłem, stchórzyłem”, wręcz przeciwnie – idziemy w zaparte. Więc co budujemy? Kościół czy świecką przybudówkę NGO do globalnej władzy satanistow rozsiewajacych wyłącznie patologie? Skoro można jednym ruchem BEZ POWODU i BEZ PROTESTU zlikwidować rzecz NAJWAŻNIEJSZĄ w Kościele katolickim, to… po co nam taki Kościół, cytując klasyka: „Po co nam droga, która nie prowadzi do Kosciola?” Po co nam Kościół, ktory nie prowadzi do Boga, nie prowadzi do życia wiecznego, ktory zajmuje się ściąganiem terrorystów walczacych z chrześcijaństwem, wyimaginowanym kryzysem klimatycznym, walczy o depopulację planety (katolicy nie mogą rozmnażać się jak króliki) itp.? Co to jest? Co to za Ewangelia? Co to za „kościół”?
    Skoro można bez powodu i bez problemu odejśc od tego co najważniejsze, to oczywiscie trudno jest nie spodziewać się konsekwencji. Ludzie, ktorym powiedziano, że maja zostać w domu, bo Msza jest nieważna i moga ją sobie pooglądac na komputerze, w telewizji, albo w radio, bo sakramenty wirtualne to to samo co relane, do Kościoła już nie wrócili. To było oczywiste od samego początu. Ja ich w Kościele od pandemii już nie widzę. Kościół przestał być autorytetem moralnym, stał się antyświadectwem. Zamiast ŚWIADECTWA, mamy ZDRADĘ. I coraz bardziej puste Kościoły. A jaki to miało wpływ na samych kapłanow? Ilu z nich popadło w problemy ktore wcześniej nawet nie przychodzilły im do glowy? Ile powołań skutecznie zniszczono? Ile odejść od kapłaństwa mamy z powodu pandemii? Bo skoro można bez konsekwencji wiecznych zrezygnować z sakramentów, skoro kapłaństwo jest niepotrzebne, skoro Kościół jest niepotrzebny do zbawienia, wystarczy jego wirtulany substytut, to… PO CO NAM KOSCIÓŁ? Nikt nie słuchał wtedy tych którzy to mówili a i teraz po co o tym mówić, to niedobra jest o tym mówić. Tyle że to zostaje w sercach i w duszy. To skąd mają się brać nowe powołania? Co ma porywać młodych ludzi by szli do seminariów i zakonów, poświęcając swoje świeckie życie? Lepiej zostac w domu, posiedzieć przed komputerem, skoro tam też jest zbawienie. Na co nam taki Kościoł, który nie prowadzi do Boga? Lepiej zająć się czymś pożytecznym. Może właśnie o to chodziło?
    Rozsiewano KŁAMSTWO i Kościół w tym uczestniczył nawet wtedy gdy już dla większości było jasne, że to kłamstwo, ba – w Polsce niekórzy biskupi, przyrownywali siewców kłamstwa do… Apostołów. I nikt za to co się stało nie poniosł żadnych konsekwencji. Znam wielu ludzi, także Anglików, ktorzy pytają: Jak wierzyć w Boga skoro na tym świecie nie ma sprawiedliwości, a o innym nic nam nie wiadomo? Zasiano ogromne pole ludzkosci ziarnem niewiary, nie pandemii, bo tej nie było. Wystarczy zmienić znaczenie podstawowych słów, w czym celuje od poczatku żydobolszewia. Gdy słowa tracą znaczenie, mowa staje się bełkotem, a nie przekazywaniem informacji, przekazywaniem Prawdy. I już nikt w nic nie wierzy, skoro Prawdy nie ma. Co to jest prawda?

    Ps. ad https://marucha.wordpress.com/2025/03/19/europejska-unia-obrony/#comment-1160602
    tj nr: 2 (Henryk)…b dobry wpis „Żadne działania obecnych polityków nie służą dobru ludzi. Oni w sposób zawoalowany prą do wojny.
    III wojna światowa (atomowa!) wisi na włosku.
    Jest ratunek, a przynajmniej złagodzenie skutków tej wojny.
    ….. kazanie ks. Natanka!”

    Quis ut Deus !

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *