Drodzy stali Czytelnicy a także Goście naszego portalu, nasz projekt funkcjonuje przede wszystkim dzięki Waszemu wsparciu i zaufaniu.

WSPARCIE FINANSOWE (DAROWIZNA)

Wpłaty Krajowe- Nr. Konta:

39 8811 0006 1002 0205 2764 0250

Wpłaty Zagraniczne- Nr. Konta:

PL39 8811 0006 1002 0205 2764 0250

Kod SWIFT: POLUPLPR

Tytułem: Darowizna na cele statutowe


Pamiętam te dni, gdy byliśmy młodsi a życie wyglądało zupełnie inaczej – żyło się zdrowiej i spokojniej.

1
Spoglądając na to, co dzieje się w naszym kraju, ale i w zasadzie na całym świecie, od czasu rozpoczęcia tak zwanej „pandemii”, a następnie tak zwanej „wojny” na Ukrainie, odnoszę wrażenie, że tutaj nikt już niczego nie kontroluje. Szeroko pojętej władzy, która została wybrana, przede wszystkim aby dbać o własny naród, otóż tej władzy „wszystko bimba”. Panuje pełna „anarchia”, której nikt nie rozlicza, a to jeszcze mocniej napędza błędne koło „postępującej zgnilizny”. Innymi słowy: „robią co chcą”, ponieważ wiedzą, że w tym całym szaleństwie „nowej normalności” i tak za nic nie odpowiedzą.

Pamiętam doskonale czasy swojej młodości. Wychowywałem się na wsi u Dziadków. Pamiętam jak to pewien człowiek rozwoził traktorem metalowe pojemniki z mlekiem. Pojemniki miały różną pojemność, ale wynosiła ona od trzydziestu litrów w górę. Pamiętam doskonale, że „sanepid” nie towarzyszył temu człowiekowi i jego traktorowi oraz rozwożonemu mleku. Pamiętam również, że nie posiadał on albumu z listą zdobytych „certyfikatów unijnych”, a no tak, wtedy jeszcze nie byliśmy w Unii.

Pamiętam doskonale jak ten czy inny sąsiad (bliższy bądź dalszy), zabił świnię na własny użytek. Pamiętam pastwiska pełne krów, byków czy baranów. One również nie posiadały certyfikatów, sanepidu też w ich pobliżu nie widziałem. A zatem życie toczyło się spokojnie, sielsko, zdrowo, a to wszystko bez certyfikatów, sanepidu, wszelakiej maści nadzoru, norm, ograniczeń, dodatków, pasz. I wiecie co? O dziwo ludzie byli zdrowsi niż ci żyjący obecnie. O wiele zdrowsi!

Na talerzu lądowała swojska kapusta, ziemniaczki, kotlety i co jeszcze żołądek zapragnął. Dziś polecają nam świerszcze, robaki i „coś” modyfikowanego genetycznie (zgroza). I naturalnie mówią nam, że to wszystko jest w pełni bezpieczne, gdyż posiada certyfikaty i inne dokumenty. A ja zostawiam to na boku, nie ważne co mówią, jak wielce nas zapewniają. Ja patrzę na to, co było dawniej i na to, co jest obecnie. Patrzę i wyciągam wnioski.

A mój wniosek jest jeden: obecne jedzenie, które obwarowane zostało masą certyfikatów i innych „urzędowych pierdół”, jest znacznie niższej jakości (chociaż słowo jakość do tego czegoś co nazywają obecnie „jedzeniem” nie pasuje), no więc jest ono znacznie gorsze, aniżeli to sprzed lat, które de facto certyfikatów nie posiadało. Dostrzegacie podobne zależności? Czy tylko ja to tak widzę?

Zastanawiam się również czy, kogoś to w ogóle obchodzi? Należy zauważyć, że zdrowy naród to silne i bezpieczne państwo. Natomiast naród schorowany to naród szybko wymierający a także naród w pewnym sensie „rozbrojony”. Przy tej okazji można wspomnieć o „nagłym” wysypie nowotworów, które w ostatnim czasie obserwuje nasza „narodowa” onkologia. Wielu lekarzy mówi wprost, że czegoś takiego w całym swoim życiu jeszcze nie widziało.

I teraz pewna hipoteza, która zaczęła się coraz mocniej przebijać. Otóż mówi ona, że wspomniana fala zachorowań na nowotwory, czy również i inne choroby, ma ścisły związek z „eliksirem” na COVID. To jednak połowa hipotezy, albowiem druga wskazuje na żywność sprowadzaną do naszego kraju z Ukrainy. Żywność nieprzebadaną i na tym stwierdzeniu z litości poprzestanę. Zaznaczam, że jest to hipoteza, ale… No właśnie. Zastanówcie się nad tym.

Spoglądając na to, co dzieje się w naszym kraju, ale i w zasadzie na całym świecie, od czasu rozpoczęcia tak zwanej „pandemii”, a następnie tak zwanej „wojny” na Ukrainie, odnoszę wrażenie, że tutaj nikt już niczego nie kontroluje. Szeroko pojętej władzy, która została wybrana, przede wszystkim aby dbać o własny naród, otóż tej władzy „wszystko bimba”. Panuje pełna „anarchia”, której nikt nie rozlicza, a to jeszcze mocniej napędza błędne koło „postępującej zgnilizny”. Innymi słowy: „robią co chcą”, ponieważ wiedzą, że w tym całym szaleństwie „nowej normalności” i tak za nic nie odpowiedzą.

Powstaje zasadnicze pytanie: dokąd nas to zaprowadzi? Odpowiedzi jest wiele, i jestem pewien, że w tym momencie w waszych głowach pojawia się ich całe multum. To dobrze, ponieważ musicie być osobami świadomymi, gdyż osoby świadome trudniej zniewolić, jeżeli w ogóle jest to możliwe. Oczywiście nie możecie popadać w strach czy depresje. Zawsze musicie pamiętać aby się nie lękać, gdyż strach jest wrogiem wolności. Jeżeli się boisz, to już jesteś „przerobiony” na ich „modłę”.


Autor. Tomasz Magielski

Fot. Pixabay.com / Pexels

Wszelkie prawa zastrzeżone.


 

1 Komentarz do “Pamiętam te dni, gdy byliśmy młodsi a życie wyglądało zupełnie inaczej – żyło się zdrowiej i spokojniej.

  1. Mam podobne wspomnienia, chociaż nie mieszkałam na wsi. I tak, dostrzegam obecne wypaczenie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *